Zaplanowaliśmy na dziś kolejną recenzje, ale postanowiliśmy przesunąć ją w czasie. Ostatnio miała miejsce bardzo ciekawa dyskusja na temat publikacji jakie ukazały się do tej pory na rynku. Padło ciekawe pytanie czy istnieje dobra książka? I co właściwie powinna zawierać ta dobra książka?
Oczywistymi jest, że każdy z nas oczekuje czego innego, chce nauczyć się konkretnych zagadnień. Po długich rozmowach i pytaniu różnych osób (nie, to nie była ankieta) stwierdziliśmy, że jest kilka cech wspólnych dla: “dla mnie… ” Co ciekawe, w pierwszej kolejności wymieniamy rzeczy, które nie mają nic wspólnego z językiem. :>
Większość z nas chce aby książka była podręczna, czyli taka która wszędzie się zmieści. Nie może też być za gruba – grube publikacje zniechęcają na starcie. W głowie pojawia się myśl “kiedy to przerobię”. Wolimy kupić kilka cieńszych niż jedną grubą.
Nie można pominąć ważnego elementu: ceny. Prawie każdy z nas patrzy na cenę, wiadomo: im taniej tym lepiej. Jak by się jeszcze za grosze z drugiej ręki wyrwało, było by cudownie.
I dopiero teraz pojawia się to co ważne – zawartość. Niestety za bardzo na nią nie zwracamy uwagi, bo niby skąd mamy wiedzieć czego powinniśmy się uczyć a czego już nie koniecznie? I tu przychodzimy Wam z pomocą. Odpowiedź zależy od tego dlaczego potrzebujecie się nauczyć? Jeśli szykuje się krótki wyjazd i chcecie zabłysnąć, możecie spokojnie kupić najtańsze rozmówki 🙂 Jeśli jednak planujecie swoją przyszłość z Holandią, tu należy się dobrze zastanowić co tak naprawdę chcę robić za 5 lat. Niezależnie od odpowiedzi, na pewno należy zakupić słownik (pisaliśmy o nich np. TU). Powinien być on jak najnowszy. Język ewoluuje bardzo szybko i słowa które używaliśmy 10 lat temu zostały wyparte przez nowe. Przykład: kto słyszał 15 lat temu takie słowa jak vloger, bloger, itd? Dziś są używane na co dzień przez spora grupę ludzi. Książki do nauki powinniśmy wybierać według stopnia trudności (zaawansowania) języka . I swoim tempem przechodzić kolejne szczeble. To na co zwróciliśmy uwagę, bardzo chcemy aby książki były bogate w ćwiczenia. Fajnie jest jeśli jakiś temat jest dobrze rozbudowany, kiedy możemy coś przećwiczyć na kilka sposób. Duży wybór słówek i zwrotów jest jak najbardziej na plus!
I to na co my zwracamy uwagę to, aby w książce było sporo zwrotów potocznych. Nie koniecznie jesteśmy fanami dialogów, bo rzadko kiedy możemy je wykorzystać w codziennym życiu. Ciężko odtworzyć rozmowy z podręcznika ze znajomym na ulicy. Tak, tak …. jeśli ktoś to uważa za super metodę, mamy pytanie czy uczył się w takiej formie języka polskiego? Nie lubimy kiedy w podręczniku znajduje się bardzo dużo zwrotów grzecznościowych. Na co dzień nie zwracamy się do każdego per Pan, per Pani. Wolimy kiedy jest dużo prostych i pospolitych zdań. Dzięki nim nasz język jest bardziej praktyczny i nie wywołuje zdziwienia/uśmiechu/rozbawienia u naszego rozmówcy.Trochę się rozpisaliśmy, ale mamy nadzieje, że dzięki temu zanim następnym razem sięgniecie po książkę zastanowicie się trochę nad jej wyborem i dopasujecie do swoich potrzeb.
Podsumowując, aby nauczyć się niderlandzkiego należy się zastanowić jak uczyliśmy się języka polskiego i podążać tą samą drogą. Zacząć od podstaw (nawet jeśli już coś wiemy, warto uporządkować swoją wiedzy i ewentualnie uzupełnić o braki) i powoli własnym tempem z własnym pomysłem na siebie podążać do celu.
Powodzenia
TEAM LEKCJA HOLENDERSKIEGO
p.s. Nie ma idealnej książki, ale każdy z nas może znaleźć taką, która będzie zbliżona do ideału!